Na miejscu:
Nazywa się Książ. Stary Książ.
O Książu na Dolnym Śląsku wiedzą wszyscy, jest to jedna z nielicznych atrakcji regionu znana w całym kraju. Nie można jednak powiedzieć już tego o Książu Starym, czyli stylizowanych na średniowieczne zamkowych ruinach leżących po przeciwnej stronie wąwozu. Aby poznać je bliżej przejść musimy niesamowicie malowniczą ścieżkę krajobrazową, która sama w sobie może stanowić już cel podróży. To co? Zaczynamy!
Skąd startujemy?
Wycieczkę rozpoczynamy spod bramy wjazdowej na zamek Książ. Tu też zostawiliśmy samochód. Za postój zapłaciliśmy 10zł za cały dzień. Rano, nawet w sobotę, jest tu całkiem sporo wolnych miejsc. Kawałeczek schodzimy drogą, którą przyjechaliśmy i odbijamy na ścieżkę. Dziś w wędrówce towarzyszy nam Kasia.
Nie przegapmy zejścia na Ścieżkę Hochbergów
Na ścieżkę Hochbergów, którą będziemy szli przez całą dzisiejszą wycieczkę, wchodzimy kilkadziesiąt metrów dalej licząc od parkingu. Biegnie ona wzdłuż głównej drogi dojazdowej, by nagle gwałtownie odbić w dół, stąd dość łatwo ją przegapić. Wypatrujmy więc zielonej tabliczki kierunkowej z nazwą ścieżki, mniej więcej takiej jak ta widoczna na zdjęciu.
Ścieżka oznaczona jest jedynie tego typu drogowskazami rozstawionymi na trasie dość rzadko. Można jednak posiłkować się i innymi szlakami biegnącymi tą samą drogą. Do Starego Książa prawie do końca towarzyszyć nam będzie ten o barwach żółto-niebieskich.
Przystanek 1. Rododendrodny...
W książańskim parku znajdują się duże skupiska rododendronów, ulubionych roślin księżnej Daisy. Co prawda jeszcze nie kwitną, ale ich ilość i gęste nasadzenie i tak tworzą niepowtarzalną, nieco egzotyczną scenerię. Podobno zaczynają wypuszczać kwiaty końcem maja.
...i muflony
Kiedy pewnego popołudnia spacerowaliśmy po raz pierwszy po okolicy, właśnie w tym miejscu, tj. w "buszu" rododendronów spotkaliśmy się twarzą w twarz z trzema dorodnymi muflonami. Stały od nas dosłownie kilka metrów, Heban przestraszył się ich i wycofał na naszą wysokość. Dobra reakcja. "Krętorogi" po chwili wskoczyły w zarośla i tyle je widzieli. Stąd właśnie tu uprzedzamy: bądźcie czujni.
Przystanek 2. Platforma widokowa
Na ścieżce przygotowano dla turystów kilka punktów widokowych. Pierwszym napotkanym po drodze jest niewielka platforma z widokiem na zamek.
...i ograniczona widoczność
Obecnie budowla nawiązuje z nami rozmowę nieśmiało, wychylając się zza drzew. Widok na nią jest więc ograniczony. Ale nie wszystko stracone. Za waszymi plecami jest skałka, która być może Wam się przyda.
Przystanek 3. Widok ze skałek przy platformie
Jeśli jesteście poszukiwaczami pełnej panoramy zamku, proponujemy wejść na skałkę, która znajduje się zaraz naprzeciwko platformy widokowej. Wydaje się dość wysoka, ale wchodzi się na nią w kilka minut.
Może na pierwszy rzut tego nie widać, ale skałka nie sprawi trudności nawet towarzyszącemu nam psu. Parę drapów w górę i oto Książ wyjawi się nam w pełnej okazałości. Jako stary arystokrata po prostu lubi jak się o niego zabiega ;).
Przystanek 4. Malownicza ścieżka wzdłuż skałek
Jesteśmy w wąwozie rzeki Pełcznicy, nic więc dziwnego, że w stronę ruin poruszamy się nad kilkunasto-, a gdzieniegdzie nawet kilkudziesięciometrowymi przepaściami. Dość często odbywa się to wąskimi ścieżkami przylepionymi do skały lub drewnianymi mostkami wkręconymi w skalny miąsz.
Kilka słów o bezpieczeństwie
Część takich ścieżek nie jest zabezpieczona barierkami, a w podróży mogą pomóc nam jedynie poręcze. Nie ma tu jednak trudnych, czy bardziej niebezpiecznych fragmentów. Porywcze psy powinny być jednak trzymane blisko.
Dzielnie maszerujemy skalnymi zawijasami. :)
Przystanek 5. Soczyście zielony las
Nagła zmiana klimatu! Skałki wyrzucają nas bezpardonowo w pełen zieleni las. Dróżka jest tu bardziej komfortowa - szersza, biegnąca płasko i wysypana ściółką leśną.
Chwila oddechu dla psiaka, który może teraz wykorzystać pełne siedem metrów linki i pokręcić się po okolicy tu i tam, co daje i nam moment wytchnienia.
Przystanek 6. Wąwóz Pełcznicy...
Pełcznica to ta niepozorna rzeczka, do której właśnie zeszliśmy. Znajdujemy się obecnie na samym dnie wąwozu, którego skały pną się w górę nawet 80m powyżej koryta rzeki. Przełom jaki woda wydrążyła wśród skał łączy Wałbrzych ze Świebodzicami (1.8km). Trzeba przyznać, że napracowała się za młodu, nie przeżywa jednak wcale spokojnej starości...
...i jej stan
Jeszcze niedawno rzeka nazywana była "Czarnulą" ze względu na odpady jakie niosła ze sobą prosto z wałbrzyskich kopalni. Dziś jest już lepiej, ale po tym, co czytaliśmy w internecie na temat obecnego zanieczyszczenia rzeczki, stwierdziliśmy, że chyba trafiliśmy na jeden z jej lepszych dni. Nie emitowała nieprzyjemnych zapachów i nie była zbytnio zamulona. Niestety nie obeszło się jednak bez rozrzuconych na brzegach śmieci, łącznie z oponami i resztkami jakiś stalowych, dużych przedmiotów :(. Szkoda...
Pies Heban przekracza mostek przez Pełcznicę. Ruiny zamku już o krok.
Cel: ruiny Starego Książa
To, że jesteśmy w ruinach widać gołym okiem, ale to że jesteśmy w ruinach ruin nie jest już takie oczywiste. Jan Henryk VI Hochberg, właściciel Książa pod koniec XVIII wieku chciał, aby jego rezydencję otaczał rozległy angielski park z wieloma romantycznymi założeniami. Rzecz naturalna w tych czasach. W związku z tym na przeciwległej skale powstały sztuczne ruiny gotyckiego zamku (Hochbergowie byli bardzo, bardzo bogaci).
Miejsce ruiną stojące
Dodajmy, że ruiny te wybudowane były na zgliszczach średniowiecznego, piastowskiego zamku, który stał tu jeszcze w XV wieku (czy w ogóle z nich skorzystano i w jakim stopniu - niewiadomo). W każdym razie to taka ruina3! Ironia losu i jakaś dziwna zawiłość przejawia się w tym miejscu: stylizowane średniowieczne ruiny, które powstały na prawdziwych średniowiecznych ruinach teraz faktycznie są rzeczywistymi ruinami. Cóż...
Średniowieczny zamek w XIXw.? Naturalnie!
Nowe ruiny udawały dość dobrze zachowany średniowieczny zamek. Że średniowieczny, to oczywiste, nie tylko dlatego, że piastowski poprzednik cieszył się takim pochodzeniem. Jesteśmy u progu romantyzmu, który przecież przeciwstawiał się oświeceniu, rozumowi, harmonii i klasycyzmowi. Uczucia, bliskość natury i średniowieczne właśnie korzenie kultury - doskonale znamy te hasła ze szkoły. W romantycznym parku, którego częścią są rzeczone ruiny, możemy odczuć wszystkie te postulaty w praktyce.
Uwaga na Białe Damy
O romantycznym klimacie wiedzą wszystkie młode pary, które przybywają do tutejszych ruin na sesje ślubne. Sami natknęliśmy się tu pewnego popołudnia na samotnie biegającą po wzniesieniu wśród drzew dziewczynę w białej sukni i trekach na nogach. Wyglądała zjawiskowo ;). Oczywiście później odnaleźliźmy też fotografa i pana młodego.
źródło zdjęcia: dolny-slask.org.pl
Tak zamek wyglądał w czasach świetności
Hochberg zadbał o wszystko. Było tu kilka komnat, sypialnia, sala reprezentacyjna, kaplica, zbrojownia w wieży, a nawet loch. O fascynującym i czasami dość ekstrawaganckim wyposażeniu zamku można przeczytać tutaj. Ba! Przed zamkiem stworzono nawet plac turniejowy, na którym w 1800 roku odbyły się zawody rycerskie! Przybyło na nie wielu znamienitych gości m.in. pruska para królewska.
Restauracja i turyści
Hochbergom zamek służył do urozmaicania czasu gościom i organizowania imprez w terenie. Z biegiem czasu ruiny zaczynają jednak rozszerzać swoje przeznaczenie. Od XIX wieku, jak podaje Tomasz Jurek w wywiadzie dla portalu walbrzych.dlawas.info, do zamku przybywają także pierwsi turyści. Mogli oni zwiedzić ruiny, a także skorzystać z funkcjonującej tutaj wówczas niewielkiej restauracji.
źródło zdjęcia: dolny-slask.org.pl
Dziś nie ma już ani komnat, ani restauracji...
Po stylizowanych ruinach niewiele już zostało. W 1945 roku, gdy stacjonowali tu żołnierze radzieccy, zamek strawił pożar. Zostały w zasadzie same ściany, głównie zewnętrzne plus parę podziałów w środku, dzięki którym można znaleźć kąt "dla siebie" na mały odpoczynek.
Jak zwiedzać ruiny?
Jak podejść do zwiedzania? Najlepiej z wyobraźnią. ;) To, że nie ma stropu ani kolejnych pięter, a są tylko ściany pozwala nam stanąć niemal na środku ruin i rozejrzeć się dookoła. Znajdźmy miejsca podziału kondygnacji, określmy gdzie zaczynały się kolejne pomieszczenia. Spróbujmy znaleźć kuchnię, kominy, a potem to wszystko złożyć do kupy. Następnie dołóżmy duże stoły, herby na ścianach i bawiących się ludzi. I jak? Widzicie to?
Zdecydowanie warto!
Nie ma co! Podążajmy śladem XIX-wiecznych turystów. Hochberg chciał stworzyć romantyczne założenie na ogromnym terenie książańskiego parku i zdecydowanie mu się to udało. Fantastyczna ścieżka prowadząca nas nad przepaściami wąwozu Pełcznicy, wśród zawieszonych nad głowami skałek i poprzez soczyście zielone książańskie lasy... Do tego stojące na skale pozostałości zamkowych ruin z ogromnie barwną historią w tle. Czas pakować plecak!
A i nasz czworołapy będzie zadowolony z kilkugodzinnego spaceru w takich okolicznościach przyrody. :)
Kilka informacji praktycznych
Na koniec kilka informacji ogólnych, dotyczących poruszania się po ruinach. Pozostałości zamku są ogólnodostępne, wejść można praktycznie wszędzie, krawędzie znajdujące się nad przepaściami nie są w żaden sposób zabezpieczone (uważajcie, jeśli wasze psiaki są porywcze), wewnątrz znajduje się kilka polanek, gdzie można rozłożyć koc i odpocząć, co i my uczyniliśmy chętnie :).
P.S. Nie wracajcie tą samą drogą!
Kontynuujcie spacer ścieżką Hochbergów (początkowo można podążać za zielonym szlakiem). Trasa okala zamek Książ i kończy się w miejscu startu, a jej przejście zajmuje podobną ilość czasu, co przebyta dotąd droga.
Czekają tam na Was zupełnie inne atrakcje, o których napiszemy na blogu już wkrótce!
Druga część wycieczki do przeczytania tutaj!
Szlaki:
Praktycznik:
- dojazd komunikacją publiczną sprawdź na e-podroznik.pl
- płatny parking przy zamku Książ (10PLN za dzień)
- na skalnych ścieżkach dobrze mieć psa blisko siebie
- w okolicach skalnej ścieżki mieszkają muflony
- na ścieżce jest kilka rododendronów
- na ścieżce przy skałkach spotkaliśmy w jednym miejscu kilka szerszeni - uważajcie
- przy ścieżce znajdują się dwie platformy widokowe (jedna zaraz obok ściężki, druga tuż obok pierwszej, trzeba się na nią wdrapać)
- przy zamkach obdywają się ślubne sesje zdjęciowe
- na trasie (a zwłaszcza w ruinach) bywa sporo dzieci
Lokalizacja:
Inne w tej kategorii:
Pies Heban zdobywa zamek w Bolkowie
80 km od Wrocławia
Wąwozem Pełcznicy ze starego do nowego zamku Książ
70 km od Wrocławia
Odkrywamy skalny zamek Bolczów w Rudawach Janowickich
100 km od Wrocławia