Na miejscu:
Dlaczego warto przejść się ścieżką?
Ślęża to góra, na którą niekoniecznie trzeba się wspinać. Tym razem proponujemy zejść na nieoznaczony szlak zataczający koło wokół szczytu, nazwany dość celnie Ścieżką pod Skałkami. Trasa jest dość różnorodna, dlatego podzieliliśmy wpis na dwie części.
Spotkamy tu nie tylko święty spokój i przygodę związaną z trzymaniem się nieoznakowanej trasy, ale i sporych rozmiarów skały, kilka źródeł i grot, punkt widokowy, a przede wszystkim kawałek turystycznej historii góry.
Już po chwili marszu zorientujemy się bowiem, że kiedyś był to w pełni przygotowany dla turystów szlak. Można poobserwować jak 120 lat temu niemieckie Towarzystwo Ślężańskie (Zobtengebirgsverein) ułatwiało turyście wędrówkę po górach i czym przyciągało go do zajrzenia w te strony.
Dziś szlaku już nie ma, ale ścieżka przetrwała - dobrze wydeptali ją nasi poprzednicy. Obecnie czeka na ponowne odkrycie. Liczy w przybliżeniu 5km długości, a jej przejście z licznymi postojami zajęło nam 4h.
Jak dotrzeć do ścieżki?
W zasadzie na ścieżkę możemy wejść z każdego szlaku wiodącego na Ślężę, to jej niezaprzeczalny atut. Najkrótsza droga wiedzie z Przełęczy Tąpadła i oznaczona jest kolorem żółtym. Jest to też zazwyczaj najbardziej zatłoczona trasą na szczyt. Aby w sobotę ominąć duże grupy turystów ruszamy z przełęczy około 8:20. Do wejścia na ścieżkę spotykamy łącznie cztery osoby.
Mijamy Skałę z Nosem, wiatę na Polanie z Dębami i docieramy do granic rezerwatu. To około 1,75 km trasy licząc od parkingu. Gdy zobaczymy czerwoną tablicę informującą o wejściu na teren parku przyrodniczego - odbijamy!
Ścieżka biegnie dokładnie wzdłuż granicy rezerwatu chroniącego szczyt.
Wchodzimy na nieoznaczoną ścieżkę. Kilka uwag.
Gdy dotrzemy do granic rezerwatu przyrody pamiętajmy, że to właściwy czas, by porzucić utarte szlaki i odbić w prawo na w żaden sposób nieoznaczoną dróżkę. Tu przydać nam się może mapa Ślęży lub jej zdjęcie na telefonie - zamieszczamy link do wersji on-line pochodzącej z portalu poświeconego górze).
Warto mieć na uwadze, że ścieżka nie opada ani nie wznosi się gwałtownie - biegnie na mniej więcej tym samym poziomie, jeśli więc będziemy unikać ostrych podejść lub zejść, to mocno ograniczymy ryzyko zgubienia drogi.
Poruszanie się po ścieżce, czyli uwag ciąg dalszy
Dodatkowo, podczas wędrówki ścieżka może być mało widoczna - najczęściej gubi się wśród krzaczków lub porozrzucanych wszędzie kamieni. Nigdy jednak nie znika zupełnie. Dodajmy jeszcze, że trasa nie jest przygotowywana dla turystów, stąd napotkać możemy powalone na drogę drzewa, czy porozrzucane gałęzie.
Na trasie jest jeszcze sporo śniegu i ślisko - przydadzą się wiec dobre buty. Należy też zaznaczyć, że podczas wędrówki (szczególnie w drugiej jej części) napotkaliśmy na kilka trudnych do pokonania miejsc dla psa (powalone drzewa, wąskie przejścia itp. - będziemy o nich pisać w 2. części wpisu).
50 metrów od żółtego szlaku
Schodzimy ze szlaku, przechodzimy przez parę krzaków i już po kiludziesięciu metrach znajdujemy się w zupełnie innej przestrzeni. Ślęża wita nas tu tym, co ma najlepsze: skałami w różnej postaci. W zasadzie dzieje się tu mnóstwo rzeczy: wszędobylskie, porozrzucane chaotycznie, pojedyncze kamienie, formujące się gdzieniegdzie w większe grupy, gdzieś dalej przebijające się zza wysokich drzew duże masywy skalne, no i leżące wszędzie połamane gałęzie, przecinające nie raz drogę naszego marszu...
Do tego kolory: zielony mech, pomarańczowe, suche liście i biały śnieg. A w tym wszystkim wijąca się wąska ścieżka i my. Sami jak palec. Tak, to wszystko 50 metrów od żółtego szlaku.
Zatrzymujemy się tu na chwilę, zadzieramy głowy do góry, staramy się ocenić wysokość otaczających nas drzew i myślimy o tym, jak świetnie radzą sobie rosnąc tak wysoko w tych niewesołych kamiennych warunkach.
Oto drzewa, które można obejrzeć zadzierając głowę do góry.
Punkt widokowy... na skałę?
O tym, że jest to punkt widokowy powiadomiły nas wykute w skale schodki prowadzące na jego niewysoki szczyt. Warto wejść. Widać stąd sąsiednią Radunię, a pewnie przy większej przejrzystości powietrza i dalej położone partie Sudetów.
Wzniesienie pozwala także na zdystansowanie się od mijanej w tym miejscu, a położonej na przeciwko skały, zapewniając możliwość złapania jej w całości jednym spojrzeniem. Widok jednak nie zwala z nóg, gdyż skała jest najefektowniejsza z zupełnie innej strony. :)
Oto najatrakcyjniejsza cześć skały niewidoczna z punktu widokowego, a z samej ścieżki.
Źródło Beyera
Oto pierwsze z trzech źródeł, które spotkamy na trasie i jedno z kilkunastu oznaczonych obecnie na terenie masywu Ślęży. Źródła były zapewne ważnym składnikiem uatrkcyjniania ślężańskich wycieczek, stąd zazwyczaj wyeksponowane są za pomocą kamiennej obudowy, a także nazwane. Nazwy nie tylko pomóc miały w lepszym zaistnieniu źródeł w świadomości turystów, czy pomagać w ich rozróżnieniu i lokalizacji, ale także niekiedy upamiętniały pewne wybrane osoby.
Miejsca te wyróżniając walory przyrodnicze Ślęży, stawały się więc jednocześnie pomnikami "historycznymi", ludzkimi. Upamiętnieni w ten sposób zostali m.in. działacze Towarzystwa Ślężańskiego (np. Beyer, czy Eugen). A i polskie Towarzystwo wydaje się kontynuować tę tradycję (źródło Joanny...). Inicjatywa może sprawiać wrażenie zbyt lokalnej, ale w zasadzie dlaczego nie? Dotyczy tylko części źródeł, a przypomina o duchu osób, które o te tereny dbały, promowały, finansowały, a także umożliwiły ich bezpieczną eksplorację.
Nierówności terenu
Za źródłem ścieżka staje się bardziej pofałdowana i skalista. Pomóc powinny nam ułożone gdzieniegdzie kamienne schody. Nie ma tu jednak szczególnie trudnych zejść, czy wejść, natomiast wytyczony w tym miejscu przebieg trasy na pewno stanowi duży walor całej wycieczki.
Gdzie jest ścieżka?
Często też może wydawać się nam, że dróżka się urywa, jak gdyby nigdy nic. Warto więc być przez około 20 minut bardziej uważnym i wypatrywać jej dalszego ciągu, iść tropem wystających spod liści schodków, a przede wszystkim trzymać się jednego kierunku.
Czas na zmiany...
Trasa na szczęście nie prowadzi nas tylko leśną dróżką wśród kamieni. W pewnym momencie przechodzi w bardzo szeroki, równy dukt, który biegnie co jakiś czas po odsłoniętym i słonecznym stoku.
... i na przyspieszenie.
W tym miejscu możemy trochę podkręcić tempo i nadgonić czas wcześniej poświęcony na robienie zdjęć, szukanie trasy i poruszanie się po wyboistym terenie. Łapiemy oddech w pełnym słońcu i ruszamy dalej.
Nie wyruszyliśmy jednak szybko. Kierownik wycieczki zarządził przerwę na zgryzienie patyka.
Ważny moment na trasie. Ścieżka pod Skałkami biegnie w górę. Natomiast my schodzimy kilkadziesiąt metrów w dół. Wszystko, by dotrzeć do...
Skały Władysława
...skał Władysława. Conajmniej cztery rzeczy są tu warte uwagi. Sama skała oczywiście, jedna z najbardziej masywnych spotkanych po drodze. Następnie, schody na szczyt. Tak, schody. Są one bowiem efektem jednej z największych inwestycji komunikacyjnych na Ślęży wykonanych na początku XX w. Połączyły one skały ze szczytem. Główny wysiłek wiązał się oczywiście z finansami. Duże koszty całkowicie pokryto ze składek Towarzystwa Ślężańskiego, jak podaje Tomasz Przerwa w swojej książce "Wędrówka po Sudetach". Schody jednak i dziś doskonale spełniają swoją rolę.
Dają nam możliwość urozmaicenia wędrówki, maksymalnego zbliżenia się do przyrody i komfortowego obejrzenia kamiennej grupy z różnych odległości i wysokości, a także wejścia na szczyt.
Dziś biegnie tędy mało znana, zielona ścieżka przyrodnicza. Skały znajdują się niecałe 400 metrów od czerwonego szlaku, jednego z najpopularniejszych wiodących na Ślężę. Niewielu piechurów tu jednak zagląda. Być może kilka drogowskazów bardziej spopularyzowałoby to miejsce? Tym bardziej, że to nie koniec atrakcji.
Kolejne źródło i kilka pytań
Trzecim interesującym obiektem w obrębie Skał Władysława jest źródło Anny. Znajduje się zaraz obok wierzchołka. Tablica wyraźnie odznacza się od sąsiednich kamieni, bo i źródło zostało przemianowane (wcześniej upamiętniało niejakiego Eugena von Kulmiza, który znacznie dołożył się do sfinansowania schodów na skałę).
Zmieniać, czy nie zmieniać?
No i właśnie: przemianowywać czy nie, jeśli osoby nie były związane negatywnie z historią Polski, a zasłużone dla historii lokalnej? Jeśli tak, to całościowo, czy częściowo (aby np. włączyć w tradycję współczesnych działaczy ślężańskich)? Obecnie Źródło Beyera to jedna z kilku pozostawionych niemieckich tablic przy źródłach.
A ta wnęka po czym?
A propos poniemieckich śladów, tym co może jeszcze zainteresować dociekliwego turystę w obrębie skał Władysława (chodzi o Władysława Wygnańca), jest rzucające się w oczy, puste wgłębienie po tablicy. Na szlakach patriotycznie upamiętniano wówczas ludzi zasłużonych dla zjednoczenia Niemiec. Tablica, jak i ówczesna nazwa skał poświęcona była generałowi pruskiemu Helmuthowi von Moltke.
Von Moltke poprowadził Prusy do zwycięstw nad Danią, Austrią i Francją w 2. poł. XIXw. Zwycięstwa te wg Bismarcka konieczne były do zjednoczenia kraju (nota bene wieże kanclerza stoją po sąsiedzku na Wieżycy oraz w niedalekich Janowcach Wielkich). Poza tym generał miał duży wkład w rozwój strategii wojskowej. Stał się pruskim (a później i niemieckim) bohaterem narodowym. Kupił majątek w Krzyżowej koło Świdnicy i tam został pochowany.
Idąc dalej zielonym szlakiem, wrócimy na Ścieżkę pod Skałkami. Ciekawi, co będzie dalej?
Ścieżka pod skałkami, czyli Ślęża inaczej (część 2.)
Szlaki:
Praktycznik:
- można zaparkować na dwóch parkingach w przełęczy
- na parkingu i żółtym szlaku duży ruch
- ścieżka pod skałkami i żółty szlak zajmują około 4h
- dobrze mieć ze sobą mapę, ścieżka jest nieoznaczona
- na ścieżkę można wejść z każdego szlaku, który prowadzi na szczyt (to samo dotyczy zejścia z niej)
- uwaga na śliskie kamienie
- na trasie kilka zwalonych drzew
- na żółtym szlaku dużo psów i dzieci (przynajmniej w weekendy...)
- dobrze wziąć zapas wody dla psa (na trasie źródełka są okresowe)
- można się natknąć po drodze na sarny
Lokalizacja:
Inne w tej kategorii:
Wczesną jesienią na Śnieżnik!
125 km od Wrocławia
Ścieżka pod skałkami, czyli Ślęża inaczej (część 2.)
40 km od Wrocławia
W poszukiwaniu Sokolika w Rudawach Janowickich
115 km od Wrocławia