Na miejscu:
Gdzie znajduje się Las Zakrzowski?
Kilka słów o lesie i okolicy. Można powiedzieć, że Las Zakrzowski to graniczny teren Wrocławia położony na północno-wschodnim krańcu miasta. Tuż za rogiem Domaszczyn i Długołęka. W sąsiedztwie lasu znajduje się także znany nam już Park Pawłowicki z Pałacem i arboretum, do którego koniecznie trzeba zajrzeć po drodze, a na przeciwko wejścia do lasu obejrzeć można dawny domek myśliwski. Warto pamiętać, że część lasu należała dawniej do majątku pawłowickiego i pełniła funkcję lokalnych terenów łowieckich.
Dlaczego warto go odwiedzić?
Na jesień przede wszystkim dla koloru. Duże zróżnicowanie gatunkowe drzew gwarantuje istną mozaikę barw. Tu zobaczyć można prawdziwą jesień i, jeśli ktoś lubi, zebrać kilka jej wytworów (duże, wybarwione liście, żołędzie, szyszki itp.).
Niezależnie od pory roku las przyciąga spokojem, szerokimi, niezarośniętymi ścieżkami oraz niewielkimi rozmiarami dającymi poczucie bezpieczeństwa.
Żółtym szlakiem na przód marsz!
Dla ułatwienia całej sprawy las przecina żółty szlak turystyczny, którym podążamy od strony Pawłowic. Ścieżka na całej długości jest dość dobrze oznaczona i, co ważniejsze, daje możliwość poznania większości mogących budzić ciekawość leśnych zakamarków. A warto dodać, że na trasie oprócz jesieni czeka na nas kilka innych atrakcji.
Skąd dokładnie startujemy
Samochód zaparkowaliśmy na przeciwko wspomnianego domku myśliwskiego przy ulicy Widawskiej. Właśnie tu wchodzimy na szlak. Niestety miejsc parkingowych jak na lekarstwo (w zasadzie jedno, dwa). Wykorzystać też można znajdujący się kawałek dalej park, gdzie miejsc do zatrzymania się jest znacznie więcej.
Na szlak można również wejść od drugiej strony, czyli od ulicy Łosińskiej, gdzie parkuje się przed zielonymi szlabanami.
Na początek nietypowe drzewo
Po kilkunastu minutach na pewno na nie trafimy. Jest nietypowe, bo wyróżnione świętymi obrazkami, krzyżem i kamieniem narzutowym. Pierwsze wrażenie - zwyczajna leśna kapliczka na rozstaju dróg. To oczywiście prawda, jednak z trochę głębszą historią. To drzewo to dąb. Stoi tu w konkretnym celu.
Dąb Constantina
Drzewo ma upamiętniać. Jak podaje Leksykon Zieleni Wrocławia, zasadziła go ok. 1910-12 roku Marie von Schweinchen na pamiątkę po zmarłym mężu Constantinie. Dąb dumnie do dziś nosi jego imię, o czym świadczą napisy wyryte na niemniej dumnie leżącym przy pniu głazie. Marie miała nosa co do formy pomnika, w końcu przetrwał. Von Schweinchenowie byli jednymi z właścicieli majątku w Pawłowicach.
Nieśmiało w jesień
Na początku spaceru przeważają barwy zielono-żółte, z rzadka jeszcze pojawiającymi się mocnymi plamami pomarańczowego. Ścieżki pokryte są liściastym dywanem i wszędzie pełno żołędzi. Super jesiennie!
Las jest w tym miejscu gęsty przy ziemi i przerzedzony w koronie. Dróżek niewiele do wyboru, właściwie dwie, trzy - trudno się więc zgubić. Psiak odnajdzie tu mnóstwo porozrzucanych patyczków oraz trochę miejsca do powęszenia.
Nagła zmiana otoczenia
Czy na pewno mamy iść właśnie tędy? To pytanie nasunie się Wam naturalnie, gdy szlak gwałtownie wyjdzie z ciepłego i przytulnego lasu, w krzaczaste, pokrzywowe zarośla.
Jak szybko się zorientujecie to pas lasu wycięty pod słupy transmisyjne. Wszystkie znaki wskazują na to, że krzaczory pokonać trzeba. Fragment niedługi, szybki do przejścia. Oddać należy, że szlakowa ścieżka jest "przejezdna" i dość dobrze wydeptana.
Trochę oddechu nad łącznikiem Długołęka...
Tak, tak. Pierwszy raz mieliśmy możliwość zobaczenia przejścia dla zwierząt nad ekspresówką od tej drugiej strony. Szeroki pas traw przypomina dużą łąkę wybudowaną (!) nad drogą. Warto sprawdzić.
...I piękny widok na las.
Co było jednak jeszcze fajniejsze na tym etapie spaceru to widok, jaki ukazał nam się ze szczytu polany. Po dopiero co przebytych krzaczorach i błotnistych wręcz (acz niewielkich) fragmentach lasu, ujrzeliśmy cudny, kolorowy pejzaż, do którego zaraz mieliśmy wkroczyć... :)
Istna feria kolorów!
I Heban węszący w czerwonych liściach!
Las Zakrzowski - jesień pełną gębą!
Spacerujemy po drugiej części lasu. Nasycenie żółcią i pomarańczą niemalże pełne. Sporo tu też czerwieni. Spotykamy kilku spacerowiczów zbierających liście (z tego co widzieliśmy, można trafić na niemałe sztuki) i grupkę dzieciaków szukającą kasztanów.
Las staje się gęstszy w partii koron, a suchy piach pokrywający ścieżki łatwo przekształca się w błoto. Po jakiś 15 minutach knieja znów zmienia swoje oblicze. Między kolorowymi liściakami pojawiają się choinki (podobno sztucznie tu nasadzone), a dróżka staje się o wiele szersza.
Ulica Łosińska - meta spaceru
W końcu "żółta" ścieżka wyrzuci nas na asfaltówkę biegnącą w stronę stawów w Pruszowicach. To właśnie tą drogą wiedzie dalej szlak. Jeśli macie więcej czasu możecie sprawdzić jak wyglądają owe pruszowickie stawy. :) My zawracamy. Powrót tą samą trasą.
Uwaga na auta i na... konie!
Pierwsza ważna sprawa, Łosińską samochody jeżdżą dość szybko, jak to zazwyczaj bywa na drogach biegnących przez las.
Kwestia druga, niedaleko stawów znajduje się klub jedziecki, a po lesie poruszają się konie (co szybko dostrzeżemy w postaci końskich pozostałości leżących na dróżkach, a jeszcze szybciej z pewnością zrobi to nasz pies).
Na koniec jeszcze raz jesienne barwy Lasu Zakrzowskiego...
...i uśmiechnięty pyszczor!
Praktycznik:
- dojazd komunikacją miejską
sprawdź na jakdojadę.pl - miejsce parkingowe naprzeciwko domku myśliwskiego przy ul. Widawskiej (wejście na szlak), przy parku w Pawłowicach lub przy ul. Łosińskiej po drugiej stronie lasu
- przez las biegnie żółty szlak
- uwaga na dzikie zwierzęta
- na ścieżkach w lesie można się natknąć na konie (i jeźdźców :))
- zbliżając się do ulicy Łosińskiej uwaga na szybko jadące samochody
- na trasie przejście nad ruchliwą drogą
Lokalizacja:
Inne w tej kategorii:
Bukowy Las w Trzebnicy
31 km od Wrocławia
W lesie i nad rzeką w Dolinie Baryczy
50 km od Wrocławia
Las Osobowicki w kierunku cudownej kapliczki
we Wrocławiu