Na miejscu:
Cztery łapy na skraju miasta
Park w Pawłowicach to świetne miejsce na spokojny spacer z psem. Położony na skraju miasta, nie raz i nie dwa urozmaici naszą przechadzkę. To kolejny mało znany punkt na mapie Wrocławia, który zdecydowanie warto odwiedzić. Zaraz postaramy się pokazać dlaczego :).
Gratka dla drzewofilów
Cały park jest jednocześnie ogrodem dendrologicznym należącym do Uniwersytetu Przyrodniczego. Znajdziemy tu 200 gatunków drzew i krzewów. Wiele z nich jest szerzej opisanych, językiem zrozumiałym także dla laika. Na tabliczkach znajdziemy sporo ciekawostek, chociażby takich jak ta o dębie i brzozie: ten pierwszy uważany był przez Słowian za święte drzewo, bo często uderzały w niego pioruny, ta druga świętą została z kolei z tego powodu, że pioruny omijały ją szerokim łukiem. No cóż... Rożne są drogi do świętości :).
Mostkowy punkt widokowy
Park w Pawłowicach powstał jako założenie romantyczne, o czym bardzo szybko się przekonamy. Chociażby ten ceglany mostek stanowiący jeden z wielu punktów widokowych na staw... Staw stanowiący centralny punkt "ogrodu" i niejako wytyczający wokół siebie główną trasę dla odwiedzających.
Także dla psów :)
Pod mostkiem żwawo przepływały kaczki budząc żywe zainteresowanie Hebanka. Próbował on jak najdalej wyciągnąć szyję przez mostkową balustradę, by móc nieprzerwanie śledzić zmieniającą się pozycję ptaków :).
Monopter
Parkową perełką jest jedyny zachowany we Wrocławiu monopter, mający w romantycznym ogrodzie do spełnienia nie jedną rolę. Stanowił bowiem prawdziwą świątynię dumania; miejsce odosobnienia i odpoczynku, a zarazem platformę dającą widok na otaczającą człowieka przyrodę.
Monoptery to antyczne świątynie na planie koła, otoczone kolumnadą podtrzymującą dach, bez wnętrza w środku. W sztuce ogrodowej budynki tego typu zwiemy także glorietami. Takie pawilony były swego czasu bardzo popularne - we Wrocławiu monopter znajdował się też w Parku Szczytnickim.
Dumamy więc w świątyni dumania.
Zatrzymalismy się we wnętrzu monopteru na dłuższą chwilę, by spróbować czy świątynia działa i sprzyja wyciszeniu.
Faktycznie, i działa, i sprzyja :). Miło się tu siedzi i patrzy przed siebie. Nawet Heban zrobił się jakiś taki spokojniejszy... ;)
Co w stawie piszczy?
To nie jest zwyczajny staw, z główną atrakcją w postaci kaczek. Choć trzeba przyznać, że te tutejsze jakoś wyjątkowo śmiało podchodzą do ludzi, co może przemawiać jednak za ich szczególną popularnością w Pawłowicach...
Mieszka tu podobno czapla siwa i czernica - czarna kaczka z białymi bokami i zabawnym, zwisającym z tyłu głowy czubem. Stawowa flora to przede wszystkim: lilie wodne (grzybienie), pałki i tatarak. Wokół staw porastają gdzieniegdzie wierzby, co dodaje mu malowniczości.
U Pawła na imieninach
Nasza wycieczka miała miejsce w dniu imienin Pawła, co świetnie się złożyło. W Parku rośnie bowiem dąb Paweł. Wpadliśmy więc złożyć mu życzenia. O dębach takich jak on pisze się zwykle w kontekście długowieczności i świadczącej o niej grubości pnia. No tak, Paweł dorobił się w pasie już 760 cm, co dało mu zaszczyt bycia najgrubszym dębem we Wrocławiu.
Sprytne dęby
Dąb Paweł jest jednak ciekawym przypadkiem z innego powodu. Gdy dobrze przypatrzymy się podstawie pnia będziemy już domyślali się dlaczego. W rzeczywistości na imponujący obwód składa się nie jedno, a kilka drzew! Zrośniętych. Wszystkie więc Pawłowe wyniki są wynikiem fortelu. Cudowne rozmnożenie solenizantów! Przyszliśmy do Pawła, a piliśmy już z Pawłem i Gawłem ;).
A kogóż to?
Wyobraźmy sobie rodzinę, która posiada największą na Śląsku oficynę wydawniczą (nota bene kierującą ofertę na rynek polski), drukującą najstarszy i największy dziennik śląski "Shlesische Zeitung" ukazujący się 3 razy dziennie, posiadającą wielkie zakłady papiernicze (dzisiejszy Polar na Zakrzowie), właścicieli Osobowic i jeszcze kilku ziem wokół Wrocławia, mecenasów wspierających wrocławskie muzea, mieszczan, którzy swego czasu otrzymali przywilej wpisywania von przed nazwiskiem (nadanie szlachectwa). Na koniec nazwijmy ich Korn. Ten pałac i park to właśnie ich.
Park w Pawłowicach dziś
Oczywiście, XIX-wieczny pałac i park należał do Kornów do zakończenia II Wojny Światowej. Obecnie to własność Uniwersytetu Przyrodniczego. Całość gruntownie odrestaurowano. Do pałacu prowadzi spora brama wjazdowa przechodząca w długą aleję obsadzoną po obu stronach różnymi gatunkami drzew. Natomiast sam park, choć jest dość mały, nie pozwala szybko się opuścić. :)
Praktycznik:
- dojazd komunikacją miejską
sprawdź na jakdojadę.pl - można zaparkować wzdłuż ul. Pawłowickiej lub na parkingu (wjazd od ul. Widawskiej)
- wejście przez główną bramę od ul. Pawłowickiej lub boczną od ul. Widawskiej
- w parku dużo roślin ozdobnych
- pies raczej na smyczy
- staw z kaczkami
Lokalizacja:
Inne w tej kategorii:
Park przypałacowy w Miliczu z psem - dlaczego warto tu zajrzeć?
60 km od Wrocławia
Park dla psów na Górce Słowiańskiej
we Wrocławiu
Dlaczego warto przyjechać do parku w Bukowcu?
110 km od Wrocławia