Na miejscu:

Zaskoczenie 1. Pałac za płotem

Sułów mieliśmy odwiedzić po drodze - zobaczyć kościół i ruszyć dalej. Samochód zostawiamy na rynku, jest tam plan miejscowości, więc szybko można złapać orientację. Idziemy w stronę świątyni i po drodze mijamy... ogrodzony żelaznymi szpikulcami teren pałacowy! Ooo...

Zaskoczenie 2. Szachulcowy ośmiobok

Niestety, pałac miga jedynie między drzewami, jest słabo widoczny i niedostępny. Nic to, idziemy dalej i oto wreszcie naszym oczom ukazuje się szachulcowy kościół. Dziwniejszy tym bardziej, że ośmioboczny z dość sporą czerwoną kopułą. Zamyka ulicę. Za nim nie ma już nic.

Zaskoczenie 3. Wolnostojąca dzwonnica

W kościele akurat msza, więc oglądamy całość zza drewnianego płotu. Teren wokół zielony i dość obszerny - kiedyś był tu cmentarz. Obok drewniana, wolnostojąca dzwonnica, czyniąca to miejsce jeszcze bardziej interesującym. Dlaczego stoi wolno? Całość otulona kilkoma wysokimi drzewami.

Jak wyczytaliśmy na stronach parafialnych, kościół postawiono dla protestantów w XVIII w. Po II wojnie światowej przeszedł w ręce katolików i katolicki pozostaje do dziś. Pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, gdyby ktoś pytał...

Zaskoczenie 4. Miejska wieś...

Sułów to wieś, jednak posiada rynek, ulice do niego dobiegające i zwartą zabudowę. Wszystko wskazuje więc na większe lub mniejsze pokrewieństwo z miastem, a przynajmniej z miasteczkiem. </section>

...wiejskie miasteczko?

I faktycznie, przez jakiś czas Sułów posiadał prawa miejskie (od 1755 r. do końca II wojny światowej). Przeszliśmy się z Hebanem kilkoma z tutejszych uliczek...

</p>
</div> </section>

Przerwa na napoje

Od tych zaskoczeń zasycha w gardle, szczególnie białym, futrzastym psom. Heban zdecydował się uzupełnić swoje braki wody w organizmie w sposób godny mieszczucha i wypił swój przydział prosto z hydrantu stojącego w centralnym miejscu rynku :).

Pomocna w tym wyczynie okazała się nie tylko dłoń Kuby, ale też hydrantowa misa. Woda schodziła z niej wolno, wysokość nad ziemią wręcz idealna - wszystko w sam raz dla gości na czterech łapach.

Zaskoczenie 5. Drugi kościół szachulcowy...

Nieco dalej od rynku znajduje się drugi kościół szachulcowy. Jego mury zamykają plac z kilkoma niskimi, małymi domami. Świątynia ustawiona tyłem do wejścia jeszcze bardziej przyciąga do zajrzenia do środka...

...i jego dzwonnica.

Na prawo od kościoła zobaczyć możemy kolejną wolnostojącą dzwonnicę, tym ciekawszą, że posiadającą troje osobnych drzwiczek prowadzących do trzech osobno wiszących na wieży dzwonów. Żeby się o tym przekonać trzeba jednak wejść za mur.

Zaskoczenie 6. Sacrum.

Wejście na teren kościoła oflankowane jest świętymi Piotrem i Pawłem. Poruszaliśmy się z Hebankiem na palcach, starając się zachowywać najciszej jak się da - wymusił to na nas nie tylko zwykły, czysty rozsądek podyktowany charakterem miejsca, ale i sama atmosfera panująca wokół.

Niestety... nasz marny kunszt pisarski nie potrafi oddać poczucia wolniej płynącego czasu. A taki właśnie zastaliśmy za murem. Tak, mur to jednak wielka granica. Jeśli będziecie w pobliżu w ciepły słoneczny dzień, warto za niego zajrzeć.

Zaskoczenie 7. Zamek rabusiów

Pora ruszać dalej. Liczymy, że po zamku, który położony był w sąsiedztwie dzisiejszego młyna, a o którym co nieco już słyszeliśmy, zostały przynajmniej jakieś fundamenty. A na miejscu? A na miejscu nic. Nic oprócz ciekawej historii.

Swego czasu, oczywiście mówimy tu o XV wieku, podupadły zamek dostał się w ręce rycerzy rabusiów. Takich co to czyhali przy drodze do Wrocławia i napadali na przejeżdżających tamtędy kupców. Wszystko miało się w najlepsze dopóki rycerze Jana Tarnki, wsparci przez oddziały wystawione przez miasto, nie odbili warowni i nie schwytali rabusiów. Zamek rozebrano wkrótce po tym. Tak profilaktycznie.

Ścieżka spacerowa dookoła wsi

Zamek to pierwsza z atrakcji na ścieżce turystycznej biegnącej wokół Sułowa. Idąc nią zapoznamy się ze wszystkimi wartymi uwagi rzeczami w okolicy. Na pieszą wędrówkę trzeba jednak zarezerwować sobie nieco więcej czasu. Mapki i tablice edukacyjne pojawiają się na każdym kolejnym etapie trasy.

Odbijamy w drugą stronę

Jako że najważniejsze miejsca już za nami, atrakcyjniejsza wydała nam się podróż aleją pełną rozłożystych drzew. Co jakiś czas przejeżdża tędy samochód, jednak w zamian można spokojnie pooddychać świeżym powietrzem i pooglądać przyrodę.

Zaskoczenie 8. Relikty ubiegłych epok

Weszliśmy w las i nagle... natknęliśmy się na lata 90., przenoszące w zupełnie inną rzeczywistość. Widać, że kiedyś toczyło się tu bujne życie wczasowo-towarzyskie. Zaczynający rozkładać się blaszany sklep z reklamą lodów Algidy, pawilon Ding wabiący jeszcze niedawno dyskoteką i wypożyczalnią filmów VHS, a dwa kroki stąd "kurort wypoczynkowy" dla pracowników Pafawagu, ale to już zupełnie inna historia.

Zaskoczenie 9. 115 domków letniskowych

Pafawag - upaństwowiona po wojnie, największa wrocławska, a zarazem i polska fabryka produkująca tabor kolejowy (znaczną część modeli lokomotyw nadal możemy podziwiać na polskich torach) - w latach 50. i 60. wybudował dla członków swojej załogi i ich rodzin dwa ośrodki wypoczynkowe. Jednym z nich jest ten w Sułowie ze 115 domkami kempingowymi i całym zapleczem gastronomicznym. Oj, działo się tu, działo...!

Zaskoczenie 10. Smażalnia kibica

Niby nic nadzwyczajnego w dolinie stawów, a jednak. Niedość, że napotkana w lesie, co jednak usprawiedliwia bliskość nadal funkcjonującego ośrodka, to przede wszystkim posiadająca ogromny rzutnik wyświetlający mecze, smażalnia ryb. Tego się nie spodziewaliśmy...

Pod zadaszonym tarasem istniała z prawdziwego zdarzenia strefa kibica, wieczorami pewnie wypełniona po brzegi. Zamówiliśmy tu rybę na spróbowanie. W tym czasie Heban grzecznie siedział obok ławki i obserwował ryby wyskakujące co jakiś czas nad taflę wody.

Na zakończenie staw

Sułów leży w dolinie Baryczy, nie może więc być mowy o tym, aby nie trafić tu na staw. Pięknie położony czeka na nas tuż obok smażalni ryb i 10 minut drogi od "ruin" zamku. Miło odpocząć w takim otoczeniu!

Zwiedzajcie dolnośląskie wsie!

Ta podróż nader dosadnie pokazała jak bardzo może wciągnąć w siebie nawet najmniejsza mijana po drodze miejscowość. Zapomina się o celu swej podróży, porzuca plany i daje się zjeść ciekawości. O tak. Sułów pożarł nas w całości.

Praktycznik:

Lokalizacja:

Inne w tej kategorii:

Miasteczko Kąty i Heban piąty! 
Co słychać w deszczowych Kątach Wrocławskich

Miasteczko Kąty i Heban piąty! Co słychać w deszczowych Kątach Wrocławskich

okolice Wrocławia

WuWA - nowatorska architektura przełomu lat '20 i '30.

WuWA - nowatorska architektura przełomu lat '20 i '30.

we Wrocławiu