Na miejscu:
Ostańce w stolicy polskiego granitu
W Polsce najbardziej znanymi ostańcami są te wapienne z Jury Krakowsko-Częstochowskiej; chyba każdy kojarzy ze szkoły i z wycieczek Maczugę Herkulesa. Ale i Dolny Śląsk nie ma się czego wstydzić pod tym względem. Tereny te, pokryte skałami granitowymi (oprócz Tatr to jedyne ich źródło w Polsce), bogate są w majestatycznie stojące turnie.
Kierunek: sokole centrum
Dzisiejsza wyprawa ma charakter niemal ornitologiczny - jesteśmy w górach Sokolich (w Rudawach Janowickich), w których naszym celem są Sokoliki, czyli dwa skalne ostańce, mocno wyrastające ze szczytu góry nazywającej się nie inaczej jak... Sokolikiem. Bardziej sokolo już być nie może. W każdym razie, podobno tutaj trenowało wielu znanych polskich taterników i himalaistów ze względu na podobieństwo w budowie skał.
W drodze na Sokolik
Samochód zostawiamy na płatnym parkingu w Przełęczy Karpnickiej, skąd niebieskim szlakiem ruszamy w kierunku schroniska Szwajcarka. Jeśli pójdziemy szybko, całość drogi pokonamy w obie strony w ciągu mniej więcej 2 godzin. Warto więc pomyśleć, o dalszej części wycieczki (my połączyliśmy tę wędrówkę ze zwiedzaniem Kolorowych Jeziorek).
Początek naszej trasy należy do bardzo spokojnych - szutrową, niemal płaską drogą pokonujemy pierwszy etap. To znaczy my pokonujemy, bo Heban jak przystało na owczarka wskoczył w trawy i zdecydował się na zielony lunch "po drodze". ;)
Pierwszy przystanek
Po około 20 minutach marszu naszym oczom ukazuje się schronisko Szwajcarka. Całkowicie drewniane, zbudowane w 1823 roku, dzisiaj dla wielu turystów stanowi nie tylko bazę noclegową i punkt startowy wycieczek, ale także ogranizuje imprezy kulturalne (koncerty).
Niespodzianka tuż tuż
Zaraz przy schronisku znajduje się parking, który jest pełny (żeby nie powiedzieć przepełniony), w około samego schroniska też jest raczej tłoczno i trudno o kawałek spokojnego miejsca. No i są też konie, które pojawiając się zaraz za zakrętem z pewnością zaskakują niejednego psa-turystę. :)
Konie na parkingu
Czarno-czerwono-niebieski...
Ze Szwajcarki ruszamy dalej istną mieszaniną szlaków. Trasa nie jest już tak wygodna: tu kamień, tam głaz, ogólnie jest wąsko, bardzo nierówno i dosyć trudno dla mniejszych dzieci i wózków, które spotykamy po drodze. Do szczęścia brakuje jeszcze tylko psa. A nie, zaraz... jest i on!
... szlak na skałki
Ale trasa jest warta grzechu, ponieważ prowadzi nas na dwa punkty widokowe, które znajdują się po drodze na Sokolik, a które warto odwiedzić. Przejdźmy więc na pierwszy z nich.
Na husyckich skałach
Szlak prowadzi wprost na husyckie skały, na których jest pierwszy z punktów widokowych. Ogrodzony żeliwną barierką i łatwo dostępny zaprasza do rzucenia okiem na okolicę.
A stąd możemy rzucić okiem na Sokolik i na przełęcz, która nas od niego oddziela. Oddziela nas także około 20 metrowa przepaść, także pomimo barierki warto zachować choć trochę zdrowego rozsądku.
Z miejscem tym wiąże się też pewna legenda, do której dojdziemy za dwa zdjęcia.
Heban czai się za głazami prowadzącymi na punkt widokowy
W lewo, czy w prawo?
Zaraz obok Husyckich Skał czas na podjęcie pierwszego poważnego wyboru na szlaku - skręcamy w lewo i idziemy na Krzyżną Górę, czy w prawo i dalej na Sokolik?
No pewnie, że na Krzyżną!
I w lewo, i w prawo
Większość turystów skręca tutaj na Krzyżną, na której znajduje się kolejny z punktów widokowych. Obecnie jesteśmy w połowie drogi (ze schroniska), więc i my decydujemy się na pójście trochę bardziej pod górę, czyli w lewo. Potem wrócimy i pójdziemy w prawo. To znaczy prosto. Wiecie, dalej na Sokolik. :)
Legenda husyckich skał
Zgodnie z obietnicą wracamy na chwilę do Husyckich Skał, które teraz widać jak na dłoni. Ich nazwa wiąże się bezpośrednio z pewną legendą, której bohaterami byli Husyci.
Bohaterami dosyć niefortunnymi, ponieważ to oni w 1434 roku uciekając konno nocą z pobliskiego zamku Sokolec - na swoje nieszczęście - pomylili drogę i wjeżdżając na widoczne skałki runęli wprost w przepaść, ponosząc śmierć. :(
Na ławeczkę przed wspinaczką
Jesteśmy pod Krzyżną, drugim na szlaku punktem widokowym, na który zamierzamy się wdrapać. Ławeczki to dobre miejsce, na złapanie oddechu pomiędzy małym podejściem za nami, a znacznie bardziej stromym przed nami. I na podział stada, ponieważ ktoś musi zostać z psem na dole... i to nie tylko dlatego, że na szczycie skałki Heban po prostu by się nie zmieścił...
Psa na górę nie weźmiemy
Szlak z "obozowiska" na szczyt jest bardzo stromy, dodatkowo wiedzie po schodo-kamieniach, niektórych dość wysokich zmuszających do kombinowania jak ruszyć do przodu. Momentami kłopotliwe jest minięcie się z podróżującymi w przeciwnym kierunku. Jednym zdaniem - jest trudno i pies nie ma szans się wdrapać na górę, chyba, że jest bardzo mały i "idzie" pod pachą (i to nie będzie jednak dla nas łatwe).
Na szczycie Krzyżnej
No i wdrapaliśmy się. Na szczycie czekają na nas: platforma widokowa (z barierkami), charakterystyczny 7 metrowy krzyż i widoki na Kotlinę Jeleniogórską, Rudawy Janowickie, Góry Izerskie, Kaczawskie i Karkonosze. A daleko, daleko za górami można wypatrywać czubka Śnieżki. :)
Krzyżna za dnia, Sokola w nocy
Szeroka panorama nie dziwi, ponieważ jesteśmy na najwyższym szczycie Gór Sokolich, na Górze Sokolej. Dzisiejszą nazwę - Krzyżna Góra - stosuje się od 1832 roku, kiedy to na szczycie pojawił się znany nam już żelazny krzyż.
Powrót na szlak i wejście w krainę kamieni
Schodzimy z Krzyżnej i ruszamy dalej w stronę Sokolika. Schodzimy długo w dół, przez las i przełęcz, którą widzieliśmy z Husyckich skał. Stąd na sam Sokolik szlak jest już bardzo prosty i szybki. Wysypały tu też obficie kamienie, tworząc istne kamienne połacie... To czego się o nich dowiedzieliśmy, to to, że nie lubią, gdy zakłóca się im spokój - potrafią się wtedy zemścić.
Zemsta kamienia
W tym miejscu chcemy dodać słowo ostrzeżenia - droga pod sam Sokolik wije się serpentyną po stoku, który nie jest jednak bardzo stromy. W związku z tym kilku innych turystów przed nami postanowiło pójść na przełaj po terenie, obsypanym "luzem leżącymi" kamieniami. W efekcie kilka z nich (dodajmy, że nie najmniejszych) ruszyło na atak i przetoczyło się z góry na dół przecinając nam drogę.
Zatem podążajmy szlakiem, bo kamienie lubią spokój, a jeśli już z oddali widzimy jakiegoś rebelianta, uważajmy!
Dla drzewa głaz to żaden problem
Im dalej w las...
Jesteśmy tuż przed celem naszej wyprawy. Im wyżej wchodzimy tym częściej przez drzewa przebijają się większe partie skałek.
...tym więcej skałek do treningów
Na większych ostańcach zaczynają już pojawiać się pierwsi skałkowcy. Pewno tutaj się rozgrzewają przed wejściem na główną turnię (widoczną na zdjęciu). :)
Z Sokolika na Sokoliki
Oto jest, szczyt masywu Sokolik. A na nim wiele turnii, w tym te dwa najbardziej znane skalne filary - Sokoliki. Na szczęście na górę prowadzą schody, więc będzie można wspiąć się metodą nieco bardziej konwencjonalną.
Nie dla psa widoki
Heban niestety po raz kolejny musi zostać na dole, więc na szczyt wchodzimy pojedynczo. A jest to wyprawa dosyć karkołomna, bo schody są dosyć strome, trzeszczą i jakoś nie mamy do nich pełnego zaufania (za to one mają podobno ponad sto lat). Lina asekuracyjna byłaby pokrzepiająca...
Ciekawe, czy ten Pan bałby się wejść po schodach... ;)
Trzeci punkt widokowy
Sokolik Duży (ten na którym teraz jesteśmy) stoi na wysokości 620 m. n. p. m., a sam ma wysokość 30 metrów. Sąsiad - Sokolik Mały - wyrasta około 5 metrów niżej. Przed wojną oba szczyty łaczyła kładka, dzisiaj na Sokolik Mały można dostać się tylko poprzez wspinaczkę lub... po linie rozwieszonej pomiędzy nimi raz do roku.
Jednym z punktów charakterystycznych panoramy, która rozpościera się z platformy to widok na wspinających się skałkowców. Widoczna na zdjęciu ławeczka idealnie się nadaje do tego, żeby na chwilę usiąść i podpatrzeć zmagania śmiałków.
Widok na Rudawy Janowickie
Z Sokolika rozpościera się panorama na wiele pasm i szczytów górskich (łącznie ze Śnieżką). My jednak chcielibyśmy zwrócić uwagę na widoczną na zdjęciu część Rudaw Janowickich. Z tej perspektywy góry, na które patrzymy wydają się dosyć niepozorne. Kryją jednak w sobie wiele atrakcyjnych miejsc.
Granitowa dalsza część dnia?
Oczywiście głównym bohaterem terenu jest granit. Po lewej stronie widać dawne kamieniołomy tego surowca, a w górach przed nami kryje się gdzieś wśród lasów granitowy zamek Bolczów, którego ruiny można swobodnie zwiedzać. Znajdziemy tu też wiele innych ostańców skalnych. Być może warto więc pozostać w granitowych klimatach i z Sokolika udać się w tamte strony? :)
Praktycznik:
- parking przy Szwajcarce lub przy Przełęczy Karpnickiej
- na trasie są 3 punkty widokowe
- na drodze pomiędzy schroniskiem Szwajcarka, a Krzyżną może być sporo sporo turystów
- trasa jest bardzo szybka, więc warto tę wycieczkę połaczyć z innymi :)
- warto wziąc wodę dla psa, na trasie ciężko o jakieś źródełka
- zabranie psa na punkty widokowe jest utrudnione
- przy schronisku Szwajcarka można natknąć się na konie
Lokalizacja:
Inne w tej kategorii:
Wczesną jesienią na Śnieżnik!
125 km od Wrocławia
Ścieżka pod skałkami, czyli Ślęża inaczej (część 1.)
40 km od Wrocławia
Ścieżka pod skałkami, czyli Ślęża inaczej (część 2.)
40 km od Wrocławia